Facebook

Góry Krety: Gingilos

Lefka Ori (Białe Góry) to łańcuch górski znajdujący się w zachodniej części Krety, w prefekturze miasta Chania. 30 szczytów w tych górach wznosi się na wysokość ponad 2000 m. n.p.m. i jednym z tych szczytów jest Gingilos, górujący nad Wąwozem Samaria...

Gingilos - zdjęcie z maja, kiedy jeszcze gdzieniegdzie leżał śnieg



Czy rzeczywiście Gingilos jest dwutysięcznikiem? Według drogowskazów na początku i w połowie szlaku ma 2080 metrów. Jednak według licznych źródeł wznosi się na wysokość zaledwie 1980 m. n.p.m. Taka sama wysokość też mi wychodzi, gdy obliczam poziomicę na mapie gór, którą zakupiłem na początku sezonu. Jednak GPS w aplikacji Endomondo (wiem, nie jest to może najbardziej miarodajna aplikacja pod słońcem), którą włączyłem przed spacerem na szczyt, podaje, że podczas wędrówki, najwyższe miejsce jakie odwiedziłem, znajdowało się na wysokości 2018 m. n.p.m. I komu tu wierzyć? Chyba najbardziej prawdopodobna wydaje się jednak wersja z mapy i innych źródeł. Czemu więc na znakach wysokość szczytu jest o ponad 100 metrów wyższa? Czyżby Grekom nawet nie chciało się tego odpowiednio sprawdzić i po prostu zmierzyli górę "na oko"? :) Kto ich tam wie...


Wschód słońca nad Płaskowyżem Omalos

Wiadome jest to, że żeby zacząć wspinaczkę na szczyt, trzeba dotrzeć na Płaskowyż Omalos do Xyloskalo - drewnianych schodów prowadzących do Samarii - najdłuższego suchego wąwozu w Europie. Dokonać tego można za pomocą komunikacji autokarowej na wyspie (Anek Lines) lub po prostu wynajętym samochodem. Do wąwozu nie wchodzimy jednak, gdyż tuż przed jego wejściem skręcamy w prawo, w stronę tawerny (nie, nie, nie na browarka!), gdzie zaczyna się szlak pod górę. Jest to część trekkingowego szlaku E4, którym można przejść całą Kretę ze wschodu na zachód, zaliczając po drodze większość najwyższych szczytów tej pięknej wyspy. Swoją drogą przejście całego tego szlaku na Krecie z plecakiem i namiotem dodałem do swojej listy rzeczy do zrobienia. Nie uda się to co prawda w tym sezonie, ale może na koniec przyszłego myślę, że jak najbardziej.

Zygzakowata ścieżka pod górę, będąca początkiem szlaku
Jako, że planowałem wejść w porannych godzinach, do Omalos przyjechałem, jak jeszcze było ciemno. Po zjedzeniu rogalika z czekoladą, rozpocząłem wędrówkę w górę. Ścieżka zaraz za restauracją pnie się zygzakiem pod stromą górę. Po 3 minutach ściągnąłem kurtkę. Tak, miałem na sobie kurtkę, gdyż była 6:45 rano i byłem na wysokości 1250 m. n.p.m., więc trochę było zimno. Ale szybko się rozgrzałem i dlatego powędrowała do plecaka i już stamtąd nie wyszła. Po kolejnych pięciu minutach miałem już zadyszkę. Jednak półroczny brak jakiegokolwiek ruchu, poza pływaniem od czasu do czasu w morzu przy świetle księżyca, robi swoje. Po chwili jednak ustabilizowałem oddech i już na spokojnie kontynuowałem wspinaczkę pod górę. Po około 10 minutach pierwsze podejście się skończyło i szlak wiódł całkiem przyjemną ścieżką, wśród bardzo starych cyprysów i ciekawych form skalnych. Momentami przechodziło się pod skalnymi mostami. Widoki piękne, zwłaszcza, że akurat zza gór wznosiło się słońce i powoli rozświetlało grzbiety okolicznych szczytów, a także budzącą się do życia Samarię. 

Szlak na Gingilos
Szlak na Gingilos
Szlak na Gingilos

Szlak na Gingilos

Szlak na Gingilos

Szlak na Gingilos

Momentami przechodzi się przez takie formacje skalne
Wschód słońca nad Samarią


Antyczne cyprysy i wschód słońca

Wschód słońca nad Samarią

Według Mitologii greckiej na Gingilosie lubił przesiadywać Zeus. Mógł z góry usłyszeć, o czym mówią żyjący na Ziemi ludzie. I rzeczywiście w tym micie coś musi być, gdyż jak siedziałem na wzniesieniu, kilkaset metrów nad wejściem do Samarii, wyraźnie słyszałem ludzi wychodzących z autokarów i kierujących się do wejścia do Parku Narodowego. Echo tak odbijało się od wzgórz, że wyraźnie słyszałem, iż owi turyści posługują się językiem polskim. Ba... nawet wiem, z jakiego biura podróży przyjechali :)

Kto widzi wspinaczy?
Po kilkunastu minutach spaceru dochodzi się na wysokość 1500 m. n.p.m., gdzie znajduje się ostatnie na tej trasie źródło wody. Spotkałem tutaj czwórkę wspinaczy, którzy szykowali się do wejścia na tę samą górę, ale trasą troszeczkę bardziej... stromą. Trzy godziny później, wracając już ze szczytu i właściwie kończąc swoją wędrówkę tego dnia, widziałem ich na pionowej ścianie, mniej więcej w połowie drogi na szczyt. 

Dalsza część szlaku na Gingilos
Za źródłem, które nazywane jest "The Spring of Linoseli" (a które w rzeczywistości jest 3 metalowymi wanienkami, do których spływa woda z węża, wychodzącego gdzieś spod ziemi), ścieżka ponownie pnie się zygzakiem w górę. Tym razem jednak nie towarzyszy mi tutaj żadna roślina. Idzie się wśród kamieni, a krajobraz jest iście księżycowy. 


Tripiti Gorge, Crete
Wąwóz Tripiti

Tripiti Gorge, Crete
Droga do Wąwozu Tripiti

Widok z przełęczy na północne wybrzeże
Po 200 metrach w górę dochodzi się do przełęczy i można stąd kontynuować drogę w dwa kierunki. Albo iść dalej pod górę, w stronę szczytu, albo zejść po drugiej stronie przełęczy do Wąwozu Tripiti, gdzie prowadzi szlak E4. Pierwsza opcja znakowana jest dalej żółtymi lub miejscami czerwonymi kropkami, namalowanymi na kamieniach. 

Widok ze szczytu

Volakies 2116 m. n.p.m.

Widok ze szczytu

Omalos ze szczytu

Radość ze zdobycia szczytu :)
Znak kierujący na szczyt pokazuje, ze za godzinę będziesz na miejscu. Mi się tam udało dotrzeć od tego momentu w ciągu 25 minut. Tutaj nie ma już ścieżki, tylko idziesz po kamieniach, pod górę. Skały są wapienne i łatwo się po nich idzie. Momentami trzeba używać rąk, nieco się podciągać. Troszeczkę przypomina mi to wejście na Giewont, ale bez łańcuchów i korków na trasie. W pewnym momencie dochodzi się do ogromnej dziury, która ma 150 metrów głębokości i kiedyś zginęły tam dwie osoby, które wpadły do środka tej jaskini. Postawiono w tym miejscu krzyż, znaki ostrzegające, a także starano się ogrodzić owe miejsce drutami, które zostały pozrywane przez spadające ze szczytu kamienie. Jama robi takie wrażenie, że aż bałem się wyciągnąć aparat i zbliżyć się do jej krawędzi, by przypadkiem samemu tam nie wpaść.

W oddali widać Pachnes
Wspinając się w górę, zastanawiałem się momentami, jak ja stamtąd do diabła zejdę. Ostatecznie udało się. Na szczycie zameldowałem się o godzinie 9:00 i spędziłem gdzieś z pół godziny. W dodatku nie byłem sam, gdyż oczywiście chodziły tutaj kozy, których na Krecie nie brakuje. Podziwiałem wraz z nimi widoki. Widać stąd między innymi Morze Libijskie i wyspę Gavdos, północne wybrzeże i wioski położone w tamtej części lądu. Po drugiej stronie Samarii wznoszą się inne szczyty z najwyższą górą tego łańcucha - Pachnes (2453 m. n.p.m.). Widoczność może nie porażała, bo słońce było jeszcze nisko, a poza tym zapowiadał się naprawdę gorący dzień. 


Widoki z drogi powrotnej


Samaria z góry




Po zjedzonym śniadaniu w postaci kolejnego rogala i czekoladowego batona, ruszyłem w drogę powrotną. Trzeba dobrze patrzeć i obracać się co jakiś czas za siebie w poszukiwaniu żółtych kropek, gdyż droga powrotna nie jest w żaden sposób oznakowana. Musisz zapamiętać to, jak wchodzisz na ten szczyt, by zejść tak samo. To jest właśnie specyfika oznakowywania szlaków na Krecie, że są one oznakowane... tylko w jedną stronę. Pomagają za to kopczyki poustawiane z kamieni, które mają tutaj swoją pierwotną funkcję znakowania szlaków w górach i osoby, które wcześniej tędy wędrowały, pamiętały o nich. Dlatego jak nie bardzo wiesz gdzie iść, to możesz wzrokiem szukać takich kopczyków. Tak czy siak trzeba się kierować w dół, obrać azymut na przełęcz i po drodze uważać by nie wpaść do tej ogromnej jamy. Jak już znajdziesz się na przełęczy, to ścieżkę bardzo ciężko zgubić. Jest ona bardzo dobrze widoczna. 




Droga w dół jest znacznie prostsza i kompletnie niemęcząca (chociaż osoby mające problemy ze stawami, mogą mieć problem). Na szczęście moje kolana dały rade bez problemu. Zejście ze szczytu nie zajęło mi dwóch godzin nawet. Można więc powiedzieć, że Gingilos jest świetną górą na rozgrzewkę przed nieco trudniejszymi górami Krety, takimi jak Pachnes czy najwyższa góra na wyspie - Psiloritis - na którą też zamierzam jeszcze w tym sezonie się wdrapać :)


Góry Krety: Gingilos Góry Krety: Gingilos Reviewed by RepLife on 09:56 Rating: 5

7 komentarzy:

  1. Fantastyczna trasa! Dieta czekoladowa też mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla takich widoków warto pocierpieć jedząc cały dzień czekoladę haha Ja też podczas wędrówek preferuję dużą dawkę kalorii, w końcu i tak się spali :D Kto by pomyślał, że to Grecja swoją drogą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trasa wygląda bardzo przyjemnie, ale pewnie nieźle przygrzewało słońce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie wyszedłem bardzo wcześnie rano, to nie było źle. Na szczycie byłem o 9, to też gorąco jeszcze nie było. Najbardziej grzało, jak schodziłem już na dół :)

      Usuń
  4. Krajobrazy dosłownie zapierające dech w piersiach :)
    Mi chodzenie po górach idzie strasznie... wolno ;) Czołgam się i czołgam, ale zawsze tak myślę, że jak się tyle wyczołgałam, to żal zawrócić. No i zawsze widoki wynagradzają wysiłek, a na szczycie obowiązkowa czekolada ;) Piękna relacja, dzięki!
    P.S. Oczy wypatrzyłam. Gdzie są ci cholerni wspinacze na zdjęciu?! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. praktycznie na samym środku. Jak się przybliży, to widać głównie takiego w czerwonym stroju. Reszta lepiej się maskuje :P

      Usuń
  5. Dobrze, ze postawiono znak ostrzegawczy przy wejsciu do Wąwozu Tripiti. Podobno nawet Siły Specjalne tam wymiękały, gdy próbowano uratować zabłakanych tam kilka lat temu nastoletnich Polaków. Turyści nie przeżyli - odwodnieni, potłuczeni, wymordowani karkołomnym zejściem- chłopak umarł na szlaku, a dziewczyna w szpitalu. Naprawdę Białe Góry to nie zabawa. Miejcie to w pamięci. Zawsze trzeba mieć dużo wody ze sobą i należy poinformować kogoś, jakim szlakiem się będzie szło, tak na wszelki wypadek.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki bardzo za poświęcenie czasu i energii na dotarcie aż tutaj :) Jeśli chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami na temat tego posta lub całego bloga, nie wahaj się :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.