Facebook

Wąwozy Krety





Kreta to nie tylko piękne plaże, zabytkowe miasteczka czy wysokie góry. Kreta to także wąwozy, a jest ich na tej wyspie kilkadziesiąt. Są wąwozy krótkie, jak Wąwóz Topolia, mający jedynie 1,5 km długości, ale są też i znacznie dłuższe, jak Samaria - około 18 km długości. Niektóre z nich są szerokie, a niektóre niezwykle wąskie. Niekiedy da się przejechać przez nie samochodem, w większości trzeba jednak pokonać pieszo, a i zdarza się, że trzeba wskoczyć od czasu do czasu do zimnej wody. Większość z wąwozów przebiega w kierunku północ-południe i kończy się przy Morzu Libijskim. Ale nie wszystkie. Dziś opowiem Wam o moich ulubionych wąwozach, przez które miałem okazje wędrować w tym roku na Krecie ;)

Wąwóz Avlaki

Wąwóz Avlaki znajduje się w moim ulubionym regionie Krety czyli Półwyspie Akrotiri. Żeby dostać się do tego wąwozu, trzeba dojechać do klasztoru Gouverneto i stamtąd zacząć pieszą wędrówkę. Najpierw idzie się około 15 minut do Jaskini Niedźwiedziej, a następnie mija się ją i schodzi wąskim, brukowanym traktem w głąb wąwozu. 


Droga do Jaskini Niedźwiedziej

Zejście do Wąwozu Avlaki i widok na pobliską zatoczkę.

Po kolejnych 15 minutach można dojść do najciekawszego miejsca w wąwozie. Jest nim Klasztor Kathoiko, którego historia sięga X wieku. Wtedy to Św. Jan Pustelnik, mieszkający w jednej z jaskiń, założył w tym miejscu mały klasztor, który po jego śmierci był rozbudowywany przez pustelników, ascetów przybywających w to miejsce. Mnisi z klasztoru wynieśli się w okolicach XVII wieku, kiedy to piraci często przybywali w to miejsce, by obrabować majątki klasztoru. Przenieśli się wtedy do Gouverneto, a Moni Katholiko pozostał niezamieszkały aż do dzisiaj. Fakt, że budowla jest opuszczona sprawia, że atmosfera tego miejsca jest niesamowita. W ciszy można podziwiać wyrzeźbiony z kamienia i wkomponowany w ścianę wąwozu klasztor, wybudowany w stylu bizantyjskim. Zajrzeć można do cel, dawniej zamieszkałych przez mnichów. Wrażenie też robi ogromny, kamienny most. 



Klasztor Katholiko

Zabudowania klasztorne



Z klasztoru można zejść na dno wąwozu, jednak trzeba mieć dobre obuwie, gdyż nie idzie się żadną ścieżką, a trzeba zejść po skałach. Po około 15-minutowym spacerze na północ można dojść do zatoczki, która kiedyś pełniła funkcje portu. Widać jeszcze część kamiennych zabudowań.



Wąwóz Avlaki


Niesamowitym plusem tego miejsca jest to, że nawet w sezonie często spotkać w tym wąwozie żywą duszę. Miejsce jest mało znane i nie przyjeżdżają tu zorganizowane wycieczki, dzięki temu można odpocząć od ludzi w trakcie sezonu.



Kozy potrafią wejść praktycznie na każdą skałę ;)



Z wąwozu wraca się tą samą drogą, która pod górę jest znacznie bardziej męcząca i wymagająca, dlatego trzeba mieć chociaż trochę kondycji by ją pokonać ;) 



Długa droga w dół (albo górę)
To nie jedyny wąwóz na Akrotiri. Jest jeszcze jeden, którego przejście zostawiłem sobie na przyszły sezon, a jego ujście znajduje się w Seitan Limani, czyli Zatoce (Portach) Szatana, o której pisałem w poście o Akrotiri. 

Wąwóz Św. Ireny

Wejście do tego wąwozu znajduje się miejscowości Agia Irini (Św. Irena), która leży na drodze pomiędzy miejscowościami Chania i Sougia. Nie jest to wymagający wąwóz i przeznaczony dla niedoświadczonych piechurów. Ma on długość około 7,5 km i różnica wysokości to około 500 metrów. Przejście go zajmuje około 2,5 godziny.

Wejście do wąwozu
Co jest charakterystyczne dla tego wąwozu, to przede wszystkim bogata roślinność, którą się mija spacerując po nim. Co mnie szczególnie w nim urzekło to przede wszystkim piękny, stary gaj oliwny na początku wąwozu. Niezwykle wiekowe drzewa nadają fajny klimat tego miejsca. Ponadto było to jedyne miejsce, gdzie widziałem kozy kri-kri w warunkach naturalnych z odległości około 3 metrów. W Wąwozie Samaria często schodzą do turystów, jednak, jak ja tam chodziłem, to ani razu ich nie spotkałem. 

Stare drzewo oliwne

Początek szlaku

Kri-Kri zwana inaczej Carpa Aegagrus Cretica

Motylek ;)

Są też duże orły polujące na kri-kri ;)

W najwęższym miejscu ściany tutaj zbliżają się do siebie na odległość dziesięciu metrów, czyli biorąc pod uwagę inne wąwozy na Krecie, nie jest to oszałamiająca odległość, jednak ich wysokość, to często ponad 500 metrów. 

Szlak przez wąwóz to część szlaku E4















Najwęższe miejsce w wąwozie
W sezonie przejście tego małego kanionu jest płatne 2€ od osoby. Dzięki temu strażnicy mają fundusze na utrzymanie porządku w wąwozie. Wyjście z niego znajduje się przy Tawernie Oasis, gdzie można odpocząć, a właścicielka z chęcią pomoże w zorganizowaniu transportu do Sougia, do której jest jeszcze około 7 km. Stamtąd o godzinie 18:30 odjeżdża autobus komunikacji do Chania, przejeżdżający m.in. przez Agia Irini (dobra opcja, jeśli zostawiliście tam samochód) czy Omalos.

Plaża w Sougia



Wąwóz Imbros

Wąwóz Imbros, to wąwóz, który jest bardzo fajną alternatywą dla Wąwozu Samaria. Długi na około 7 km nie jest zbyt wymagający. Zasłynął podczas drugiej wojny światowej, kiedy to wojska alianckie uciekały z wyspy po Bitwie o Kretę na południe do miejscowości Chora Sfakion, skąd mieli być ewakuowani okrętami. Brytyjczycy, żołnierze z Nowej Zelandii i Australii (około 20 tys. żołnierzy) po przegranej walce z hitlerowcami przedzierali się przez ten wąwóz tak, jak teraz przedziera się przez niego wielu turystów w środku sezonu letniego. 

Początek wąwozu

Wąwóz zaczyna się w miejscowości Imbros, gdzie można przy tawernie zostawić samochód i udać się w pieszą wędrówkę. Znajduje się ona na trasie do miejscowości Chora Sfakion. Na początkowych kilometrach nie robi on najmniejszego wrażenia. Ot, zwykła ścieżka wśród wzgórz. Jednak z czasem zbliżają się one do siebie i w najwęższym miejscu ma on zaledwie niecałe 2 metry szerokości. 





Najwęższe miejsce w wąwozie

Woda potrafi sięgać tu czasem do 1,60 m.



Jakby się komuś coś stało, to osiołek chętnie pomoże ;)









W sezonie wejście do wąwozu jest również płatne, a porządku w jego wnętrzu pilnują strażnicy wąwozu. W razie, gdyby komuś stała się krzywda, oferują oni pomoc w transporcie i można wąwóz opuścić na grzbiecie osiołka. Koniec wąwozu znajduje się niedaleko Morza Libijskiego, jednak często zanim się tam dotrze, to jest się zahaczony przez właścicieli tawern, którzy oprócz zimnego napitku oferują również podwózkę pick-upem na początek wąwozu za 5€. Warto skorzystać z takiej przejażdżki, gdyż wrażenia z podróży po krętych drogach na pace samochodu, prowadzonego przez szalonego Sfakiotę, będą z pewnością niezapomniane. Warto jednak ubrać kaptur na głowę, bo strasznie wieje, gdy się jedzie po górskich drogach z prędkością ponad 70km/h. 

Droga z Chora Sfakion na północ wyspy. Można ją pokonać na pace pick-upa ;)

Wąwóz Samaria

Czas na królową nie tylko kreteńskich wąwozów, ale także europejskich - Samarię - najdłuższy suchy wąwóz Europy. Suchy, bo można go przejść suchą stopą, aczkolwiek raz mi się to nie udało :)

Na Omalos można podziwiać samca kozy kri-kri. Niestety w niewoli.

Wąwóz Samaria, to najbardziej znany wąwóz na Krecie, a co za tym idzie, w sezonie najbardziej zatłoczony. Jego historia jest równie długa, jak historia całej Krety. Sięga czasów, kiedy do mitologia mieszała się z prawdziwym życiem. Dawniej nazwa tego wąwozu brzmiała Tarra, od rzeki, która przepływa jego dnem - Tarraeos. Taką samą nazwę nosiło również miasto na krańcu wąwozu, zbudowane pięć wieków przed naszą erą, które było wtedy niezwykle popularne i posiadało nawet swoją własną monetę. Podobno miasto Taras we Włoszech było ówczesną kolonią owego miasta Tarra. Szczególny rozkwit miasta i wąwozu przypadał na czasy panowania rzymskiego. 

Zejście do Samarii

Dzisiejsza nazwa wąwozu pochodzi od egipskiej ikony Św. Marii znalezionej w tym miejscu. Specjalnie dla niej wybudowana została kaplica i wąwóz przejął jej nazwę, która z czasem przekształciła się w Sia Maria, aż końcu w Samaria.





W czasach okupacji weneckiej w wąwozie, około roku 1319, ukrywała się rodzina Skordilis. Zabili oni dowódcę garnizonu weneckiego i jego straż. Powodem była obraza pięknej, legendarnej, jasnowłosej Chrysomaloussy, której to owy dowódca uciął mieczem jej długi warkocz, gdy ona spoliczkowała go, karcąc za próbę pocałunku na ulicy. Przez siedemnaście miesięcy armia wenecka atakowała wąwóz, a mieszkańcy Sfakii dostarczali uciekinierom żywność. Ostatecznie piękna Chreyssomalussa umarła z żalu i pochowana została obok swojego narzeczonego w wąwozie.

Koń strażnika Samarii

W czasach panowania turków na wyspie, mieszkańcy Sfakii i innych części Krety również szukali schronienia w Samarii. W latach 1935-40 generał Mandakas i inni rewolucjoniści także ukrywali się tutaj. Ponadto w czasie II Wojny Światowej grecki rząd przekraczał kanion, kierując się przez morze do Egiptu. Natomiast w czasach okupacji niemieckiej ruch oporu zrobił sobie z tego miejsca kryjówkę i bazę wypadową na inne tereny wyspy. 



Wejście do wąwozu znajduje się na płaskowyżu Omalos, w tym samym miejscu, gdzie zaczyna się szlak na Gingilos. Spacer zaczyna się od Xyloskalo czyli Drewnianych stopni, prowadzących w dół wąwozu. Po około godzinnym zejściu wzdłuż pionowej ściany dochodzimy do koryta rzeki i następnie idziemy obok niej. Od czasu do czasu zmieniając stronę, przeskakując po kamieniach by przeciąć rzekę. Mijamy po drodze kaplicę Agios Nikolaos pod długowiecznym, olbrzymim cyprysem. Niektórzy twierdzą, że w starożytności było tu sanktuarium dedykowane Apollo lub Dianie. Przechodzimy obok starych bastionów obronnych przed Turkami, a schodząc w głąb Samarii możemy dostrzec dwa inne wąwozy - Sideropoulo i Kalokabos. Ten drugi zaczyna się w sercu Lefka Ori i szlak jest zbudowany na niebezpiecznych urwiskach oraz trudno go znaleźć, więc można go zwiedzać tylko z przewodnikiem. 







Wejście do opuszczonej wioski

Wioska Samaria

W połowie wąwozu dociera się do opuszczonej wioski Samaria. Ludność z niej została przesiedlona w 1962, kiedy to powstał tutaj Park Narodowy Lefka Ori. Obecnie zabudowania w wiosce pełnią rolę domów mieszkalnych dla strażników parku, punktów medycznych czy domów gościnnych dla naukowców. W tym roku było pewne wydarzenie, które na pewno zapamiętają uczestnicy jednej z wycieczek do wąwozu. Otóż na skutek załamania pogody w wąwozie zostało uwięzionych 70 osób. Nie mogli oni kontynuować podróży przez najwęższe miejsce w wąwozie na skutek spadających skał, ani nie mogli już zawrócić, gdyż była późna godzina, więc musieli nocować w opuszczonej wiosce wraz ze strażnikami. Niesamowite przeżycie i żałuję, że mnie ono nie spotkało :(











Żelazne Wrota

Przejście przez Żelazne Wrota



Końcówka szlaku

Idąc dalej, dochodzimy do głównej części wąwozu, gdzie ściany zbliżają się do siebie na niezwykle bliską odległość. W najwęższym miejscu jest 3,5 metra szerokości, a skały Ksylo Portas (Żelaznej Bramy) mają ponad 300 metrów wysokości. Człowiek w tym miejscu czuje się naprawdę malutki. Przez bramę przechodzi się po skałach lub drewnianych kładkach. Cały czas towarzyszy nam szum strumienia, który pędzi koło nas z zawrotną prędkością na południe w stronę Morza Libijskiego. 

Kamienny most w Agia Roumeli

Kto ma ochotę, to może po przejściu wąwozu wejść na wzgórze do ruin zamku, skąd rozciąga się piękny widok na Morze Libijskie. Gdybym miał okazję, to z chęcią robiłbym się tam z namiotem ;)

Na koniec dochodzi się do wioski Agia Roumeli, która to była głównym miejscem ataków podczas panowania Turków. W 1866 roku trzy tureckie statki bombardowały wioskę, m.in budynki, gdzie chroniły się kobiety z dziećmi. Trzykrotnie próbowali zająć ową wioskę, ale za każdym razem im się to nie udawało, nawet jak sprowadzili 1500 Albańczyków. Rok później Omer Pasha wylądował w pobliżu wioski z czterotysięczną armią, ale nie udało mu się zająć wąwozu z zabarykadowanymi Grekami, więc podpalił Agia Roumeli. 

Wąwóz Aradena, widziany z promu do Chora Sfakion

Obecnie w wiosce znajduje się kilkanaście domów, kilka hoteli i tawern. Trudy przejścia wąwozu można zmyć w zimnym Morzu Libijskim, a wydostać się stąd można jedynie promem, który odpływa codziennie do Paleochory lub Chora Sfakion, gdzie czekają już autobusy komunikacji, jadące do Chania. 

Wąwóz Św. Antoniego

Na koniec tego jakże obfitego w zdjęcia posta opowiem Wam o Wąwozie Św. Antoniego. Wąwozie, którego przejście sprawiło mi największą frajdę. 

Wejście do wąwozu

Żeby się do niego dostać, trzeba się udać w stronę miejscowości Patsos, około 20 km na południe od Rethymno. Przejście całego wąwozu w jedną stronę zajmuje około godziny, więc nie jest to długi wąwóz.

Wąwóz widziany z punktu widokowego

Większą część szlaku idzie się po zacienionym terenie.

Wejście jest przy dużej tawernie, w której organizowane są bardzo często duże imprezy, jak np. wesela (a wesela na Krecie potrafią być naprawdę duże). Najpierw schodzi się do malutkiej cerkiewki św. Antoniego, znajdującej się w małej grocie. Została ona odkryta przez archeologów w XIX wieku, jednak znaleźli oni świadectwa kultu tutaj sprzed czasów chrystusowych, a nawet około minojskich. 



Spod świątyni możemy udać się na punkt widokowy, skąd rozpościera się widok na część wąwozu. Nie oddaje on jednak tego, co nas czeka, gdy zejdziemy w dół i pójdziemy w dalszą drogę. 



Całe przejście przez ten mały kanion odbywa się pomiędzy wysokimi ścianami. Idzie się praktycznie cały czas w dół, ale nie po jakiejś wydeptanej ścieżce. Szlak jest delikatnie oznakowany, ale przez jego większą część idzie się po skałach i wielkich głazach. Bardzo często w asekuracji pomagają liny czy drewniane drabinki i właśnie to czyni ten wąwóz niezwykle atrakcyjny. Często musisz używać rąk, by go pokonać. 



Po takich głazach trzeba się czasem wspinać ;)

Najlepsze jest jednak to, że na początku sezonu lub też po bardziej ulewnych dniach po dnie wąwozu płynie rzeka, przez co jest dużo wodospadów, które trzeba również pokonać. Czasami trzeba po prostu wskoczyć do wody, która sięga do klatki piersiowej i płynąć, by dotrzeć do kolejnej części szlaku. Gdy ja pokonywałem ten wąwóz, był akurat sierpień i nie padało od jakiegoś miesiąca, w związku z czym rzeki w wąwozie nie było, tylko o czasu do czasu pojawiał się nikły strumień. Nie było jednak potrzeby by zanurzać się w wodzie. Moja koleżanka była natomiast pod koniec września u Św. Antoniego i część wąwozu... przepłynęła :D





Na końcu wędrówki czeka nas droga górska, która oddziela wąwóz od Jeziora Amari Dam. Sztuczny zbiornik retencyjny jest siedliskiem różnego rodzaju flory i fauny, ale zasłynął przede wszystkim w zeszłym roku, kiedy to w jego wodach pojawił się... krokodyl. Nikt nie wie, skąd on się tam wziął. Prawdopodobnie ktoś go sobie na Kretę sprowadził za młodu, a potem, gdy ten zaczął rosnąć, to go wypuścił do jeziora. Początkowo żywił się małym ptactwem, a gdy urósł zajadał się kozami i owcami. Próbowano go bezskutecznie złapać i otrzymał jedynie imię od lokalnej społeczności - Syfis. Ostatecznie nie przeżył bardzo srogiej jak na ten klimat zimy i w marcu tego roku odnaleziono jego ciało. Mieszkańcy jednak o nim pamiętają i stał się nawet ikoną okolicy. 

Początek Jeziora Amari Dam
Żeby się stąd wydostać, to albo trzeba zadzwonić po taksówkę (jeśli się wcześniej z kimś nie dogadałeś na przyjazd w to miejsce) albo pójść z buta do najbliższej miejscowości, do której blisko wcale nie jest i może Ci to zająć więcej czasu niż przejście samego wąwozu. Ja jednak polecam drogę w druga stronę i wspinaczkę na początek wąwozu. Znowu musisz się wtedy zmierzyć z wielkimi głazami i skałami. Gdy już pokonasz Antoniego, to możesz zjeść niezły obiad w tawernie i wrócić spokojnie do domu lub pojechać na drugą stronę jeziora na tamę, wybudowaną w 2008 roku, która odgradza je od okolicznych miejscowości.

Widok z tamy na Jezioro Amari Dam

To nie są wszystkie wąwozy, po jakich chodziłem. Jest ich znacznie więcej, ale te zdecydowanie są najlepsze. Na przyszły rok zostawiłem sobie jednak kilka do przejścia, w tym Wąwóz Aradena, którego przejście jest ponoć również niesamowite. Ponadto nad tym wąwozem przerzucony jest most, wybudowany w latach 80-tych XX wieku, z którego organizowane są skoki na bungy. Spada się wtedy przywiązany do liny 138 metrów w głąb kanionu.


Wąwozy Krety Wąwozy Krety Reviewed by RepLife on 13:16 Rating: 5

10 komentarzy:

  1. Często się zapomina, że Kreta to nie tylko plaże i morze, a także wąwozy... Na krecie byłam prawie 10 razy i doskonale znam te miejsca, a wpis przywołał mi piękne, ciepłe, a raczej gorące wspomnienia! :) Super przygoda! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże fanem takich miejsc nie jestem to dla tych zabudowań klasztornych bym się pokwapił. No i w ogóle wygląda uroczo. Dodatkowo jestem za, żeby płacić za takie miejsca również poza sezonem, w końcu pewnie potrzeba sporych pieniędzy aby to wszystko utrzymać w czystości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poza sezonem bardzo często są zamknięte, gdyż płynie nimi rzeka i nie da się przejść. Plus ciężkie warunki atmosferyczna, śnieg i lawiny sprawiają, że szalki są nie do przejścia. Tak, na Krecie pada śniegi i to bardzo dużo :D

      Usuń
  3. Byliśmy na Krecie tylko raz, ale odpuściliśmy wąwozy ze względu na szczyt sezonu - upały i turyści. Wtedy nastawialiśmy się na Samarię, ale po Twoim poście bardzo chciałabym odwiedzić Wąwóz Avlaki! Nie wiedziałam, że aż tyle ich tam jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nom Samaria jest najpopularniejsza i w sezonie maaaasę ludzi nią chodzi. Lepiej się do niej wybrać na początku sezonu (otwierana jest najczęściej w okolicach 1 maja lub troszkę później. Avlaki teoretycznie w tym roku był zamknięty, ale parę osób widziałem, jak tam chodziło. Zresztą nie był on w żaden sposób pilnowany i nie jest wcale taki niebezpieczny ;) A naprawdę piękny ;)

      Usuń
  4. Witam, Przeszłam wąwozem Samaria w tym roku. Niesamowite wrażenia!!!! Natura jest najlepszym architektem!!!
    W przyszłym roku znowu wybieram się na Kretę i dlatego chciałabym zapytać, który wąwóz polecasz najbardziej? Lubię robić długie i niekoniecznie łatwe trasy. Nie lubię też tłumów. Wąwóz Samaria, przepiękny, ale bardzo łatwy do przejścia i gdybym lepiej się doinformowała, zrobiłabym wąwóz tam i z powrotem, ale nie doczytałam i byłam bardzo niepocieszona, że trasa się tak szybko skończyła ;(
    Zaciekawił mnie twój opis o wąwozie Antoniego oraz wąwozie Avlaki. Dziękuję bardzo za bardzo ciekawe informacje. Pozdrawiam. S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale nawał pracy w ostatnich tygodniach spowodował, że nie zauważyłem nowych komentarzy na blogu :)
      W Avlakim spędzałem każdy wolny dzień praktycznie, gdyż nie był on tak mocno uczęszczany. Św. Antoniego czyli Patsos jak najbardziej polecam. Jest on na tyle krótki, ze jeszcze tego samego dnia można zrobić wąwóz Mili, który wychodzi praktycznie z Rethymno. Bardzo przyjemny, zielony wąwozik. Jak się przez niego przechodzi, to mija się po drodze opuszczone weneckie zabudowania.
      Jednak moim ulubionym stała się Aradena. Bardziej ekstremalna, z drabinkami metalowymi, dość długa i trzeba ją zrobić w dwie strony (no może nie trzeba, ale warto). Idąc w sierpniu tym wąwozem spotkałem w nim zaledwie 3 osoby, więc jest bez tłumów :)
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  5. Właśnie wczoraj po perturbacjach z wypożyczalnią aut późna noca dotarliśmy do Platanias koło Retymno. Planowalem z żoną Aradene lub Imbros ale skoro było juz ok 2 w nocy to szybko zacząłem szukać czegoś bliżej i trafilem na Twój blog. Od Retymno do sw.Antoniego jakieś 20 km piszesz, więc rano ok 11 jedziemy. Na poczatku nuda ale myślę, że skoro człowiek opisuje Antoniego za fajne miejsce, to tak musi być. I tak po drodze moja żona wyprzedziła wszystkich spacerowiczow a ja za nią. Bylo coraz fajaniej a ja cytwalem mojej żonie tylko część Twojego opsu Sw. Antoniego. Pomijalem oczywiscie kwestię udogodnien na szlaku bo moglaby zawrócić. Tak dotarliśmy do szczeliny miedzy skałami gdzie plecak juz mnie blokował od góry a brzuch od dolu. I co?. Wracać? No nie. Trzeba iść dalej. Na ok. 1 km / jak to ładnie brzmi / okazalo sie, że wiemy dlaczego na temat Antoniego jest tak mało informacji. Bo gdyby bylo tyle osób co w Samarii to pewnie połowa by nie doszła do końca. My stalismy się tą połową ktora nie doszła. Po dużych problemach dotarlismy do miejsca gdzie aby pójść trzeba by wejsc do wody po pas. Zawrocilismy ale spotkaliśmy parę ktorej później juz nie widzieliśmy. Wiec pewnie im się udało. Bardzo ciekawy wąwóz. Po tegoroczej zimie i wiośnie długo moze byc duzo wody. W takich warunkach spacerowanie należy zakończyć na mostku. Dalej trzeba już sie ubrudzic. Dziekuje za Twoj artykuł o wawozie Sw. Antoniego. Myślałem ze to Pikuś a okazał sie być może hitem tego wyjazdu. Jutro być moze Aradena. Ale to sie okaże jutro. Jeszcze raz dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Cieszę się, że podobało Wam się :D Polecam jeszcze Wąwóz Kourtaliotiko, o którym jeszcze nie pisałem na blogu, a którego przejście jest równie emocjonujące :) Bawcie się dobrze na Krecie i pozdrówcie ją ode mnie...

      Usuń
  6. Witam.
    Poproszę o informacje na temat wąwozu Sarakina, czy warto, jak się dostać bez auta itp

    OdpowiedzUsuń

Dzięki bardzo za poświęcenie czasu i energii na dotarcie aż tutaj :) Jeśli chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami na temat tego posta lub całego bloga, nie wahaj się :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.